Miałam dziś już dość. Mieszkam w budynku, który jest zaraz przy ulicy, więc możecie sobie wyobrazić jak to jest 24 godziny na dobę słuchać ciągłego ruchu pojazdów, w tym najbardziej znienawidzonych przeze mnie motorów. Nie budzą mnie rano żadne ptaszki śpiewające, ale autobus trąbiący na przechodniów, lub krzyki kierowcy, który to korzystając z czerwonego światła daje „cenne rady” drugiemu.
Do tego piekarnik się na mnie obraził, lub z tego całego gorąca nie chce razem ze mną piec. Zniechęciłam się całkiem. I tak dziś, mimo pochmurnego nieba, z temperaturą 25 stopni w powietrzu, wyruszyliśmy nad wodę. Grono znajomych było wyborne, więc nawet kilka kropel deszczu Nas nie przepędziło. Kąpielisko Glinianki – miejsce mego dzisiejszego byczenia się.
Tak, to jest wake :D Ale ja byłam tylko obserwatorem, dodawałam tym odważnym otuchy z brzegu ;)
Deszcz nad jeziorem jest fajny :) Uwielbiam wypady nad wodę. Piekarnikowi życzę powrotu do zdrowia! :)
Zdecydowanie! Na drugi raz to chyba zabiorę „bandę” tam na piknik ;) mój piekarnik ma się już lepiej a przynajmniej musi, bo jutro robię ciastka ;) pozdrawiam Ja i mój piec ;)