Małe Włochy na obrzeżach Wrocławia

Do Pepe Pizzeria Ristorante nie trafiłam przypadkiem. Można powiedzieć, że łączą mnie z nią bliskie, wręcz rodzinne koneksje:) Dzięki temu zaglądałam tam, gdzie wzrok zwykłych przybyszów nie sięga, a magia się dzieje. Zostawiam Was z efektami pracy zręcznych dłoni kucharzy oraz uchylam trochę klimatu restauracji.
Pepe jest prowadzone przez sympatyczną parę Kasię i Mariusza, która kucharskie szlify zbierała w Anglii. Umożliwili mi zwiedzenie miejsca dosłownie od kuchni. Pomimo wojaży autobusem na wrocławski Ołtaszyn, cieszę się, bo mogłam zrealizować mój pierwszy projekt fotograficzny. Tym bardziej, że styl prowadzenia restauracji naprawdę trafia w moje poczucie estetyki. Dba się tutaj, nie tylko o smak, ale także sposób podania potraw i ogólną przyjemność z jedzenia.
W najbliższym czasie postaram się wrócić tam wieczorem, żeby w całości zaprezentować stonowany, wręcz romantyczny klimat lokalu, ukrytego z dala od centrum.  

17 komentarzy do wpisu „Małe Włochy na obrzeżach Wrocławia”

  1. Piękne zdjęcia, wszystko wygląda bardzo apetycznie a ja uwielbiam włoską kuchnię. Szkoda tylko że do Wrocławia trochę daleko, wprawdzie chętnie bym znowu odwiedziła to miasto ale macie tyle pysznych miejsc na waszej mapie, ze aby wszystkie odwiedzić musiałabym przyjechać co najmniej na dwa tygodnie :)

    • To tylko zacząć planować taki trip 2 tygodniowy :) Sama bym chętnie wybrała się w taką podróż, ale musiałabym liczyć się z przybraniem dodatkowych kg po takich przepysznych daniach :)

  2. przepyszne zdjęcia :) kuchnia włoska należy chyba do moich ulubionych, a to za sprawą makaronów, które wprost uwielbiam :) zawsze zaskakuje mnie, jak wiele smaków i aromatów, a przede wszystkim różnorodnych dań można z nich wyczarować :)

    • W tej kuchni tak wszystko pachniało niesamowicie, dobrze że byli tam kucharze, bo będąc sam na sam z takim łososiem, nie wiem czy tylko skończyło by się na sfotografowaniu go:)

  3. :))Sama wybrałam się tam bez śniadania, to możesz sobie wyobrazić jakie katusze przechodziłam kiedy chociaż by wyszły z pieca ciepłe bułeczki, takie puszyste, pachnące, nie mówiąc o reszcie. Kraków nie daleko od Wrocławia to musisz kiedyś zaglądnąć ;)

  4. mamma mia, 22 godzina a ja przełykam ślinę jakbym od rana nic nie jadła, a jadłam, dużo :)
    zakochałam się w tej ristorante, ze względu na nazwę przede wszystkim ofc :) ale też za wszystko wszystko poza nią :)
    szkoda straszliwa, że net nie odzwierciedla zapachów, ech
    xoxo

    • Sama nie raz mam ochotę wręcz wgryźć się w monitor, kiedy nocną porą przeglądam apetyczne blogi :) może kiedyś będzie opcja „smell it” by bardziej skusić czytelnika na danie;)

  5. Niesamowite zdjęcia i świetny pomysł na projekt! więcej takich :) Sama jestem z Wrocławia, więc może kiedyś się tam wybiorę.

Możliwość komentowania jest wyłączona.