Po niecałych 2 godzinach lotu w końcu jesteśmy w Bristolu. Wyczerpana nocnym lotem, jak tylko zobaczyłam łóżko, to padłam. Nie docierało do mnie jeszcze, że już jesteśmy w Anglii! W pierwszy dzień od razu odwiedziliśmy miasto. Wycieczka dwupiętrowym autokarem jeżdżącym po ciasnych, pełnych wzniesień, uliczkach tylko podkręciła podróż.
Po samym centrum spacerowaliśmy dość chaotycznie, bez obranej konkretnej trasy. Od początku miasto zrobiło doskonałe wrażenie. Pierwsze na co trafiliśmy to ruiny kościoła na dużym terenie zielonym. Do tego kwitnące drzewa i słoneczna pogoda nadały miejscu malowniczy charakter.
Następnie poszliśmy przed siebie i tak trafiliśmy do portu, gdzie było mnóstwo statków wycieczkowych i restauracji. Tradycyjna margherita na cienkim cieście oraz cydr gruszkowy zaspokoiły nasz apetyt, byśmy mogli ruszyć dalej przed siebie. Ogólnie trafiliśmy w poniedziałek na święto, kiedy większość placówek i sklepów jest pozamykana. Więc nasza majówka przedłużyła się o kolejny dzień :)
Zapraszam Was na pierwszy spacer po Bristolu.
Zazdroszczę, przepięknie :)
Pięknie, wypoczywaj i relacjonuj!:) Pozdrawiam gorąco:)
jak zwykle cudne zdjęcia :) czekam na kolejne spacery! z chęcią wybiorę się z Wami tu i tam :)
Nie kazałaś długo czekać na pierwszą relację, wszystko co nowe jest intrygujące i ciekawe :) Piękne zdjęcia :)
Pięknie przedstawiasz na zdjęciach!! :)
Zapowiada się bardzo interesująco!
Przepiękne miejsce :) Aż zazdroszczę Wam tej przeprowadzki :)
jak tam ładnie i klimatycznie!
Też pięknie, a to dopiero pierwszy rzut oka ;) milej aklimatyzacji, pozdrawiam!
Cudne zdjęcia:) Gratuluję odwagi i powodzenia!
Ale masz fajnie, chetnie bym tam pojechała i pozwiedzała to cudne miasto !
przepiękne miejsce! Też byłam tam w okresie wiosny!
Cudne zdjęcia, chętnie zobaczyłabym więcej :)
Przeurocza relacja :) muszę zwiedzić Bristol!
Fajny post i śliczne zdjęcia!
Piękne miasto! Myśle, że dostarczy Tobie wielu fotograficznych inspiracji i gorąco Tobie tego życzę :)
Pierwsze co robi wrażenie to cudne zdjęcia. Spacer po Briostolu się udał :)
Chętnie przypomniałam sobie Bristol:-)