5 seriali, które porwą na cały wieczór

Praca w kinie dala mi obsesje na punkcie śledzenia nowości na dużym ekranie. Ale od tamtej pory dużo się zmieniło. Dobre seriale stały się nie mniej wartościowe niż filmy. A często są znacznie bardziej odważne i pomysłowe. Dziś, po za klasykami jak Przyjaciele, Gotowe na wszystko czy 30 Rock, można znaleźć nowe produkcje, które przyciągną przed telewizor (czy komputer) na długie godziny. Najlepiej na cały wieczór. W niektórych przypadkach nie pozwolą zasnąć do rana.

Także jak zaśpicie do kościoła, pracy, czy na uczelnię to nie obwiniajcie mnie. To wszystko wina Netflixa. Ta platforma odpowiada dziś za kilka najciekawszych seriali na rynku. Wybrałam pięć z nich. Ale uważajcie. Bo zwykle kiedy zaczynaliśmy oglądać je z lubym to kończyliśmy wpatrując się w napisy końcowe ostatniego odcinka i wschodzące słońce. Ze świadomością, że za dwie godziny do pracy. I pytaniem, czy warto się zdrzemnąć. Czy może lepiej zrobić śniadanie zanim zaczniemy następny serial.

Unbreakable Kimmy Schmidt

Kimmy była przez 15 lat przetrzymywana w bunkrze pod ziemią razem z trzema innymi dziewczynami. Uwięzione zostały przez Pastora (w rolę wciela się sam Jon Hamm, znacie go pewnie z Mad Mena z roli Dona Drapera), który wmówił im, że świat zewnętrzny spotkała apokalipsa. Serial zaczyna się w momencie, gdy dziewczyny zostają uratowane przez SWAT i wracają do realnego świata. Po wieloletniej niewoli Kimmy osiada się w Nowym Jorku i postanawia nadrobić stracone lata.

Serial jest w klimacie owocowej gumy balonowej i żywych, jaskrawych kolorów. Brakuje tylko brokatu. Bo sama Kimmy nie tylko zaraża hurraoptymizmem, ale również bawi do łez nieco dziwnym poczuciem humoru. Pierwsze mieszkanie po bunkrze, nowa praca jako opiekunka i nowi przyjaciele. Wydaje się takie zwyczajne, ale widziane oczami Kimmy urasta do rangi szalonej przygody.

 

The Get Down

Nowy Jork, późne lata 70 – te. W tle obserwujemy wielkie socjoekonomiczne przemiany tamtych lat oraz problemy dzielnicy, w której przeważa bieda i brak perspektyw. Muzycznie króluje disco, ale kultura „czarnej Ameryki” właśnie się odradza. The Get Down opowiada o grupie nastolatków żyjących na Bronxie, którzy skupiają się na tym co dla nich najważniejsze – muzyce.  Dla jednych jest szansą na wyrwania się z getta (jak w przypadku Mylene) dla innych jedynym sposobem wyrażenie siebie (choćby Ezekiel i jego przyjaciele).

The Get Down jest serialem niezwykle widowiskowym, połączeniem filmu akcji, dramatu i musicalu. Potrafi przejść od sceny romansu do mitycznego wręcz motywu poszukiwania płyty. Od tanecznej sceny w nocnym klubie do archiwalnych nagrań Bronxu w płomieniach. To trudno opisać, ale trzeba zobaczyć.

 

BoJack Horseman

BoJack to koń. A raczej antropomorficzna wersja konia, żyjąca w alternatywnej wersji Hollywood, gdzie Quentin Tarantiono jest Tarantulą. A sam BoJack wyblakłą gwiazdą popularnego sitcomu lat 90 próbującą odnaleźć się w nowej rzeczywistości. W tej drodze pomagają mu agentka/kochanka/przyjaciółka kotka Princess Carolyn, okupujący kanapę jego posiadłości bezrobotny Todd oraz ghostwriter zatrudniony do napisania autobiografii Diana.

Choć Bojack to serial animowany, to głębia podejmowanych tematów może przerażać. Poczucie bezsensu, nieumiejętności zmiany, traumy z dzieciństwa i autodestrukcyjne zachowania rozwijają się z każdym kolejnym odcinkiem. Wielokrotnie żarty, po początkowym śmiechu, zostawiały posmak rozpaczy. Momentami utożsamiałam się z bohaterami znacznie bardziej, niż wydawało mi się to możliwe. Bojack wyróżnia się bowiem nie tylko absurdalnym światem przedstawionym i humorem. To również gorzka opowieść o ludziach. I to niekoniecznie sławnych i bogatych. Na koniec niedawno zakończonego trzeciego sezonu przypomniał mi się cytat z Gogola: „Z czego się śmiejecie? z siebie samych się śmiejecie!”. I to chyba najlepsze podsumowanie dla tego serialu.

 

LOVE

Twórca serialu (Judd Apatow) ma udokumentowaną obsesją na punkcie miłości, związków międzyludzkich i łączenia dramatu z komedią. Choć Love wpisuje się w tę  estetykę, to zdecydowanie pewniej stawia na dramat. W przeciwieństwie chociażby do Wpadki, nie mamy tutaj łatwych do polubienia bohaterów kojarzonych z komediami romantycznymi. Pary, której można kibicować, by na końcu wspólnie świętować przezwyciężone trudności i ich miłość. LOVE dostarcza nam postaci, które mogą irytować, denerwować, doprowadzić do furii.

Mogą? Zrobią to na pewno i właśnie dlatego tak warto zobaczyć. LOVE ma wspaniałych bohaterów drugoplanowych. Nakręcone jest perfekcyjnie (łącznie z oryginalną kolorystyką). A przy tym opowiada o rzadko wspominanym szczególe – czasami największymi wrogami na drodze do miłości, jesteśmy my sami. Nasze traumy, neurozy, problemy, przyzwyczajenia i milion innych rzeczy. Niezwykle denerwujących szczegółów, których zwykle na ekranie nie oglądamy.

 

Grace and Frankie


Grace and Frankie to nietypowy serial i rzadka przyjemność oglądania bohaterów powyżej 70 roku życia. Zgrabnie łączy dramat z komedią, by opowiedzieć o świecie, którego większość nas, młodych ludzi, nie zna.  Świata pragnień oraz silnych uczuć zwykle nie kojarzonych z starością. Serial podważa wiele współczesnych stereotypów i pokazuje intensywność życia niezależnie od wieku.

A wszystko zaczyna się od mężów Grace i Frankie (Jane Fonda, Lily Tomlin), którzy przyznają się do wieloletniego romansu i miłości. Ich pragnienie bycia otwarcie razem zmusza bohaterki do poskładania życia na nowo. Nie obejdzie się więc bez motywów dramatycznych, ale odpowiednio wyważonych humorem. Natomiast obserwowanie, jak w trudach rodzi się  przyjaźń między kobietami jest najmocniejszym punktem całej serii.

22 komentarze do wpisu „5 seriali, które porwą na cały wieczór”

  1. Miałam kiedyś obsesję na punkcie seriali, ale ostatnio prawie nic nie oglądam. Spodobał mi się „Unbreakable Kimmy Schmidt”. Na pewno się mu bliżej przyjrzę :)

  2. Dzięki Ci za ten wpis, bo właśnie od dwóch dni szukam sobie jakichś nowych seriali do „zahaczenia”,a czuję że zdecydowanie wypadłam przez ostatnie lata z „serialowego obiegu” :) Teraz wiem jakie tytuły sprawdzić :)

  3. Mało tv/seriali oglądam ostatnio ale dobrze wiedzieć na czym warto oko zawiesić ;) taki dłuuuugi seans serialowy na weekend na przykład dobra rzecz :) pozdrawiam!

    • Przy BoJacku nieraz mnie zamurowało ;)
      Ja zaś dla odmiany chętnie pooglądałabym inne seriale, tylko bariera językowa. Chyba, że są z napisami ang ;)

    • Ciężko było mi wybrać tylko 5 :) Ogólnie jestem serialowym maniakiem i gdybym chciała polecić każdy, jaki namiętnie oglądam lista byłaby zdecydowanie za długa, jak na jeden post. Mam nadzieję, że coś się spodoba :)

  4. O Luke Cage jeszcze nie słyszałam, ale za to przypomniałaś mi Jassica Jones – świetny serial, jak pamiętam bardzo szybko mnie pochłonął na kilka wieczorów :)

  5. Nie znam żadnego z nich! Muszę podesłać Mężowi, bo za niedługo zaczyna się październik i jak wciągnę się w jakiś serial, to jestem pogrzebana żywcem :D Szczególnie zaciekawił mnie ten pierwszy o Kimmy – ma ciekawą fabułę, a nie w kółko powielane, te same schematy ;-)

  6. Od 1,5 roku nie oglądam telewizji, ale te seriale chętnie obejrzałabym. Kiedyś uwielbiałam amerykańskie seriale :)

Możliwość komentowania jest wyłączona.