Tak jak nie lubię przeprowadzek (we Wrocławiu zaliczyłam ich kilka w ciągu 7 lat) tak szykuję się do kolejnej. Pakujemy walizkę i w następnym tygodniu mamy lot do Portugalii. Do końca tego roku Porto będzie naszym przystankiem. Wiedziałam od początku, że Bristol nie jest naszym ostatnim stopem i nie chcemy się tutaj zatrzymać na dłużej niż to konieczne. Jednak nie sądziłam, że uda nam się podjąć kolejną przeprowadzkę już teraz. Tak więc po półtora roku żegnamy Bristol i idziemy dalej.
Pierwszy przystanek za granicą – Bristol
Bristol był pierwszym miejscem, gdzie tak długo mieszkałam za granicą. Przedtem spędziłam 7 lat we Wrocławiu. Po długiej debacie z lubym zdecydowaliśmy się na spróbowanie życia w UK. Nie była to prosta decyzja, ale teraz uważam, że była jedną z lepszych, jakie podjęłam w swoim życiu. Przede wszystkim czułam, że nie wszystko co zarobię muszę wpakować w czynsz i po raz pierwszy mogłam coś zaoszczędzić. Do tego powiedzcie sami, gdzie najlepiej jest podszkolić swój angielski, jak nie za granicą?
Angielski przy pomocy gestów
Przez cały okres w Bristolu pracę miałam jedną. Pralnia chemiczna z obsługą klienta. Możecie wyobrazić sobie moje przerażenie, kiedy już na samym początku mój nowy szef wrzucił mnie na przód sklepu. Od razu miałam bezpośredni kontakt z klientami i nieustannie odbierałam telefon. Za tym cholernym telefonem to chyba najmniej będę tęsknić. Kiedy nie do końca rozumiałam osoby, z którą rozmawiałam na żywo, przy pomocy gestów jednak niejednokrotnie wychodziłam z opresji. Przez te wszystkie ruchy rękami nie raz wyglądałam jak stewardessa. Na szczęście zawsze w zanadrzu miałam translator Google.
Przez telefon jedyne co mam to głos i ton. Do tego dochodzi akcent i szybkość wypowiadanych słów. Kilkakrotnie zdarzały mi się sytuacje, kiedy podając telefon mojej manager, na jej pytanie kto dzwoni, wymyślałam jakieś imiona. Jak typu – mam na linii kobietę o imieniu Karen, ja na to – to chyba jakiś David przy telefonie. Zdarzało się też, że ktoś pyta o spodnie – trouses, a ja się zastanawiałam, kto to taki? Swoimi spoconymi rękami z nerwów mogłabym myć okna. Jednak po kilku takich akcjach powoli zapamiętywałam imiona i rozumiałam więcej. Z czasem wszystko było łatwiejsze.
Co warto zobaczyć w Bristolu?
Bo uzbierało się tego trochę. Mimo że praca zabierała większość naszego wolnego czasu to w miarę możliwości weekendy spędzaliśmy na mieście. Na początku naszego przyjazdu zachwycałam się jednym z pierwszych parków, jaki tu odkryliśmy. I polubiłam Bristol między innymi za dużo terenów zielonych. Do tego musiałam skosztować brytyjskiego MEGA tłustego śniadania. Była to dobra okazja, by przekonać się, że jest owszem dobre, ale jeszcze lepsze na kaca. Rozpisałam się również w jednym poście jak spędzam tu wolny czas. A w nim kilka słów o mojej ulubionej dzielnicy w Bristolu i gdzie można zjeść najlepsze tosty w mieście ;)
Następny przystanek – Porto!
Więc do końca roku zatrzymujemy się w Portugalii, a konkretnie w Porto. Jeszcze do mnie nie dociera kiedy to piszę, ale lecimy tam! Drżącymi rękami powoli segreguję jedną walizkę i zostawiamy Bristol ze sobą. Ten czas chcę poświęcić na kilka projektów związanych z naszą działalnością i pracą nad blogiem. Gotowi na nowe wyzwania, połączyliśmy siły z Alek GK i będziemy działać z pasją nad tworzeniem stron internetowych.
Pomiędzy lekkim przerażeniem a ekscytacją mam teraz swój czas. Marzeniem moim jest mieć pracę, którą bym lubiła. Do tego ciągła nauka nowych rzeczy związanych z obróbką zdjęć, prowadzeniem bloga. To pochłaniam z wielką radością. Nic mnie chyba tak nie wciągnęło, jak to miejsce. Moja mała przestrzeń, nad którą pracuję od prawie 4 lat i ciągle nie mam dość. Tak, więc kochani trzymajcie za Nas kciuki, bo to jest jeden z naszych największych projektów do zrealizowania :)
Super, trzymam kciuki wiec😘😘😘
Olimpia dziękować! Trzymaj, trzymaj bo się przyda :)
O kurczę, odważni jesteście :) Życzę Wam szczęścia i powodzenia i tak jakby trochę zazdroszczę tego Porto :))
Ryzyko musieliśmy podjąć ;) Kasiu dziękuję i teraz`z będzie dużo o Porto, więc szykuj się :)
O jaaciee, jakie zmiany! Ale fajnie – nowe miasto, nowy etap, nowe możliwości :) Życzę powodzenia, pracy marzeń i niespoconych rąk ;) Czekam na zdjęcia z Porto :)))
Ręce już mi się spociły na lotnisku – zawsze mam problem z bagażem i oczywiście piszczę na bramce ;) Ale taka adrenalina była potrzebna – czas na kolejne przygody! :)
Bardzo trzymam kciuki za nową przygodę! czekam na relacje z Porto oczywiście :)
Gosiu dziękuję i oczywiście pierwsza relacja z miasta wkrótce ;)
życzę powodzenia i oczywiście trzymam kciuki! :)
Dziękuję! Każdy kciuk teraz potrzebny ;)
Super! Już nie mogę się doczekać portugalskich wpisów – szczególnie, że chciałabym kiedyś wybrać się do Porto. Nie ma chyba lepszej pory na przeprowadzkę z północy Europy nieco na południe niż początek zimy ;) Powodzenia w realizacji nowych planów!
My poubierani w kurtki zimowe, szale bo w Bristolu taki ziąb – a tutaj pora jeszcze na sandały i szorty. Nie wspomnę jak każdy nam się przyglądał ;) Ale potrzebowałam takiej zmiany i jeszcze jest ocean! Aż nie mogę się doczekać, by w końcu zobaczyć :)
Portugalia……aaaaaa jak ja Ci zazdroszczę :) Byłam ciekawa co robiłaś w Bristol, więc dzięki za ten wpis. Czekam na zdjęcia i powodzenia :)
Nie mogę się doczekać postów z Porto :D Uwielbiam tu zaglądać, masz niesamowite zdjęcia i klimat, więc trzymam kciuki za dalsze projekty :)
W życiu czasem trzeba postawić wszystko na jedną kartę, by móc przeżyć coś wyjątkowego. Czekam na kolejne wpisy z Porto i trzymam kciuki, by w nowym miejscu wszystko się udało :)
Powodzenia :)