W tym roku obraliśmy zupełnie inny kierunek wakacji niż sprawdzona Barcelona. Wymyśliliśmy sobie domek nad jeziorem. Szukaliśmy praktycznie po omacku jakiegokolwiek lokum, byle bez pomieszkiwania z gospodarzem i wypalania dziury w portfelu. W końcu udało nam się znaleźć przytulny domek, blisko jeziora, otoczony lasami w małej wsi Kłączno, o której nigdy nie słyszałam. Pierwszy raz wyruszyliśmy na Kaszuby!
Kaszuby – dlaczego warto tam pojechać?
1. Odpoczynek od miasta
Blok i ulica to mój codzienny krajobraz. Sznur aut w porannym korku, tramwaj sardynka, wszyscy śpieszymy się do pracy. Do tego spędzam codziennie ponad 8 godzin przed komputerem. Przy planowaniu wyjazdu, pierwsze co sobie pomyślałam to, że muszę w końcu odejść od tego monitora i pobyć jak najdalej od miasta. Przypadkiem znaleźliśmy miejsce na Airbnb. Okolice Bytowa, mała wieś Kłączno, jeden domek do wynajęcia, który od razu nam się spodobał. Jezioro, las – więcej nie potrzebowałam.
2. W przytulnym domku
W bloku grzeje mnie kaloryfer, więc opcja domku z kominkiem wydawała się fajna. Nie często mam okazję zobaczyć Alka z siekierą, posiedzieć sobie na tarasie z kubkiem herbaty i nawet jak jest pogoda do dupy, to w końcu jestem na wakacjach i tutaj nawet krowi placek przed furtką wygląda ok. Sąsiadami na przeciwko były swobodnie pasące się konie. Tutaj możecie zobaczyć jak wyglądał nasz domek.
3. Do lasu!
Nigdy nie jarałam się wycieczką do lasu. Ostatnie akcje z aparatem kończyły się na jedzeniu, więc mogłam tutaj złapać oddech i skupić się na czymś innym. Wrzos, mech, pieńki, porosty i grzyby to był mój raj! Szczególnie na tym mchu to mogłabym spać. Wrzos widziałam tylko w doniczce, a tutaj całe pola! Spacerowaliśmy po kilka godzin dziennie, w tym większość czasu spędziłam z aparatem przy ziemi. Z uzbieranych sesji grzybowych można by było stworzyć książkę ;)
4. Brak internetu, chyba że zasięg złapię pod lasem
Przyznam się, że czasem a nawet często zaraz po przebudzeniu zaglądam na Facebooki i Instagramy. Wydaję mi się, że lepszym budzikiem dla mnie byłby dźwięk powiadomienia wiadomości, niż tradycyjna melodyjka z telefonu. Tutaj, chcesz się czegoś dowiedzieć trzeba pójść pod las. Błogo było zaczynać dzień bez przeglądania tablicy na fb czy śledzenia kolejnych Insta Stories. Codziennie rano do kawy brałam książkę i zaczytywałam się w niej. Nic mnie nie wybijało z rytmu, do tego w czasie urlopu przeczytałam 6 książek. Gdzie ze wstydem powiem, że czasem jedną męczę tygodniami.
5. Jezioro, domki wczasowe i opuszczony ośrodek kolonijny
Pamiętacie ulubione miejsca z wakacji, w które jeździliście chętnie z rodziną jak byliście dziećmi? U mnie wpisało się w pamięć okolice Leszna, nad jeziorem, gdzie bite 2 tygodnie spędzaliśmy w niewielkim domu wczasowym. Stare kanapy, kuchenka z dwoma palnikami, a jak się chciało do toalety to trzeba było przebiec pół ośrodka. Uwielbiałam przechadzać się pomiędzy domkami. Zawsze z ciekawością podglądaliśmy kto będzie naszym sąsiadem i poznawaliśmy inne dzieciaki.
I tutaj od razu przypomniały mi się tamte lata. Po lesie porozrzucane domki, puste, bo po sezonie. Kilka przyczep kempingowych i ogromny ośrodek kolonijny zaraz przy jeziorze. Ten akurat zamknięty, opuszczony, z odsłoniętymi oknami i stertą piętrowych łóżek w środku. Aż szkoda takiego budynku.
6. Hej, pojedźmy nad morze!
A konkretnie to do Orzechowa. Miejscowość o smacznej nazwa znaleźliśmy przypadkiem, ale okazała się strzałem w dziesiątkę. Spontaniczna wycieczka, na której trafiliśmy na klimatyczną plażę, otoczoną drzewami. Była też Ustka, ale straganiki, spacerowicze i obmacywana syrenka na deptaku, jakoś nie wpisały się w spokojny nastrój.
7. Zero turystów, tylko my
Wydawać się mogło, że po wsi spacerujemy tylko my, nie licząc kilku grzybiarzy w lesie. Zastanawiam się jak jest tutaj latem. Czy do domków nad jeziorem jeszcze przyjeżdżają rodziny z dziećmi? W tym jeziorze to w ogóle można się kąpać? Po sezonie letnim praktycznie nikogo tutaj nie ma. I można spokojnie wpatrywać się w jezioro i przeczekać zachód słońca. Jest cicho.
A Wy gdzie w tym roku odpoczywaliście i naładowaliście baterie? Czy wybralibyście się na wieś, by odpocząć od miasta? Kto jest za wycieczkami do lasu? Jestem ciekawa Waszych komentarzy :)
Zdjęcia przepiękne jak zawsze i bardzo, bardzo ciekawy tekst :)
Marzenka dziękuję! :* Swoją drogą co się dzieje z Twoim blogiem? Ostatnio zaglądałam, a tam informacja, że adres bloga nie istnieje? :(
Jakoś tak brak mi czasu i straciłam do tego serce. Pozdrawiam :)
Cudna wyprawa, dobrze Cię rozumiem w kwestii wypoczynku z daleka od miasta :)) Czy ten ośrodek niedaleko Leszna to może Osieczna? Jeśli oczywiście chodziło o Leszno koło Poznania. Ja tam spędziłam wakacje raz, ale mój małżonek w latach 80 i na początku 90 bywał tam często i wspomina te czasy z rozrzewnieniem :)
Przez Twoje zdjęcia zatęskniłam za jesiennym lasem :))
Kasiu jeździliśmy do wsi Lgiń niedaleko Wschowy (Wschowej, nigdy nie wiem jak odmienić ;)) tam nad jezioro :)
Teraz jak patrzę na parki we Wrocławiu to w sumie cieszę się z jesiennej aury. Uwielbiam spacerować w tym czasie i przyglądać się drzewom jak jeszcze mają liście. Później jak już zostają same gołe badyle to mniej mi się ten widok podoba :)
Wspaniałe zdjęcia przywiozłaś :) Musi tam być cudownie :) Myślę, że dobrze wypoczywać w takiej ciszy i spokoju, ja w te wakacje też wyłączyłam telefon – na wyjeździe w Bieszczady i nawet nie odczułam jakiegokolwiek braku :) zwłaszcza, że tam też strasznie ciężko złapać Internet.
Dziękuję! :)
Zawsze na wakacje wybierałam się do miasta, ale w tym roku chciałam uciec do lasu. A tak jak piszesz – dobrze jest wypocząć w ciszy z kiepskim dostępem do internetu :)
ale Wam zazdroszczę! To musiał być wspaniały czas i wspaniałe przeżycie! Ahhh!
Mistrzostwo! a zdjęcia piękne, no :D
Też mnie zastanawia to miejsce w sezonie, jak wygląda :D
http://czynnikipierwsze.com/
Dominika dziękuję! Wypad zaliczam do najbardziej udanych i oczywiście polecam taką wycieczkę! :)
Ja! Uwielbiam las i tylko w naturze umiem wypoczywać. Zwykle podobnie jak Ty mam przed oczami blokowiska, korki i ekran monitora przez 8 godzin, dlatego lubię uciekać w naturę. W tym roku udało się spędzić weekend w lubelskiej dziczy :) A Kaszuby na Twoich zdjęciach wyglądają wow! Aż by się chciało tam wybrać :)
To przybijam piąteczkę! Widzę, że mamy podobnie i lubimy uciekać od miasta i przede wszystkim monitora :)
Wieś, las i posezonowy spokój to coś dla mnie! Chętnie usiadłabym przed kominkiem z herbatą w ręku :)
Czekałam na tę relację i się nie zawiodłam. Fajnie się czytało, no i oczywiście jak zwykle świetne zdjęcia :)
Marysia chyba się przeniosę w tamte rejony :D Było fantastycznie!
Uwielbiam takie miejsca, gdzie nikogo nie ma, jest za to przyroda i swieze powietrze. W tym roku odkrylam nasze piekne Bieszczady, za rok moze uciekne na Kaszuby :) P.S. Bardzo sie ciesze, ze znowu piszesz!
to teraz Bieszczady przede mną :) Widziałam kiedyś Twój filmik i chyba była to relacja z Bieszczad? W każdym razie muszę wybierać się częściej na takie wycieczki :)
Tak, zrobilam film i wymeczylam mojego psa :) Koniecznie wybierz sie w Bieszczady, tez mozna znalezc tam swietne miejsca.
Marcelino, byłaś bardzo blisko. Mieszkam w Gdyni, mimo że mam kilka minut do centrum to za oknem mam las i bez tego lasu nas by chyba nie było. Las to nasza ostoja, ucieczka od codziennej krzątaniny. Wystarczy wyjść za furtkę i jesteśmy w innym świecie :) Uwielbiam Trójmiasto właśnie za bliskość Kaszub, morza, lasów. Miała.s piękne wakacje. Czasem trzeba się „zresetowac” i na łonie natury udaje się to najlepiej. Przynajmniej nam. My w tym roku byliśmy w wyjątkowym kraju, ogromne przestrzenie, niezwykłe krajobrazy i tętniąca, żyjąca Ziemia…Po prostu Islandia ;)
Małgosiu zaczytywałam się w Waszej wyprawie na Islandię! Zdjęcia są przepiękne :)
I bardzo zazdroszczę Wam lasu za oknem, gdybym miała zmienić miejsce zamieszkania to chętnie bym zamieniła Wrocław na jakieś miasto nad naszym morzem :)
Marcelino, czemu nie. My tak zrobiliśmy kilka lat temu i to była jednak z najlepszych decyzji :) polecamy :D
W tym roku odpoczywałam w Sarajewie a na początku września byłam dwa tygodnie w Polsce i przyznaję, że oba wyjazdy dały mi coś innego. Pierwszy w końcu dał mi siłę do pójścia dalej a drugi spędziłam w gronie dawno niewidzianych znajomych, kilkorga nowych osób, weselnych zabaw i świętego spokoju ;P Na wycieczkę do lasu bym się wybrała, bo kiedyś robiłam to prawie codziennie (uroki mieszkania praktycznie przy lesie). Teraz bywam rzadko, bo nienawidzę kleszczy brr. Obecnie mieszkam prawie na wsi, mam jednego sąsiada na przeciwko a reszta znajduje się gdzieś dalej, prawie codziennie widzę mgłę i łąki przez okno, no i niemieckie krowy, więc raczej na wieś bym nie pojechała na wakacje. Uciekam do miasta, ale tak zawsze jest :D
Kleszcze to zawsze moja obawa jak idę do lasu czy nawet parku…..Jak tylko coś poczuję na karku to trzęsę się i od razu pojawia mi się myśl – kleszcza mam we włosach :D
Z opisu Kinga widzę, że spędziłaś fantastycznie czas i w Sarajewie i w Polsce :) A jak teraz pomieszkujesz na wsi chętnie bym się z Tobą zamieniła na kilka dni i chętnie odstąpiła Wrocław :D
strasznie lubię takie klimaty! :) ja w tym roku pojechałam wreszcie do Porto, a że chciałam spokoju wybrałam Matosinhos :)
Uwielbiam Porto! W tamtym roku spędziłam tam najlepsze 2 miesiące :) Było po sezonie, więc i załapaliśmy się na fajną pogodę i bez turystów na plaży :)
Ja w Białogórze uwielbiam spędzać lato, koniecznie z rowerami. Piękne nie zatłoczone plaże, lasy sosnowe, wrzosowiska, dobre jedzenie…nic więcej mi nie trzeba. Ponieważ mieszkam blisko gór, wyrywamy się często, na jeden dwa dni w Beskidy albo Tatry :)
W takich miejscach najlepiej odpoczywam, ale tylko, gdy jestem tam krótko – np. weekend, później jest dla mnie za mało atrakcji. Chyba, że takie miejsce znajduje się gdzieś w górach, wtedy tylko patrzeć na widoki mogę całymi dniami. :)
Bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia! Są niebywale klimatyczne i gdy na nie patrzą od ręki chce mi się zarzucić plecak na plecy i dawaj na Kaszuby!
Natalia bardzo dziękuję! :) Gdyby się dało, najchętniej teraz sama bym się przeniosła na Kaszuby ponownie :)
Wygląda na kojące miejsce
Idealne miejsce na odpoczynek i reset. Może i ja powinnam się zaszyć w takim miejscu bez internetu. :)