W końcu mogłam pójść na piknik! Ze swoim lubym spakowałam wałówkę, coś do picia i poszliśmy rozpasać się do niedalekiego lasku, przy rzece. Nie zjedliśmy niczego specjalnego, ale wiadomo na świeżym powietrzu to nawet woda smakuje lepiej :) Każdy z nas miał dla siebie po dwie buły (coś jak domowy hamburger) z okrągłym kotletem (no powiedzmy w miarę) z mięsa mielonego, garścią sałaty, plastrem pomidora i żółtego sera, a wszystko doprawione sosem czosnkowym. Pojedliśmy, nacieszyliśmy się słońcem (nawet komary nie były Nam straszne) i wróciliśmy do domu. Prawdziwe niedzielne rozpasanie!


jej dawno nie byłam na takim cudownie leniwym piekniki, zawsze jakoś tak w biegu wypadają wszelkie wypady
o, hasło na końcu reklamy – mocne :)
na taki piknik musiałam czekać prawie 10 miesięcy :D duża zaleta w tym, że mieszkam bardzo blisko lasku, gdzie i pobiegać można w spokoju i popiknikować ;) czasem potrzeba takiej leniwej niedzieli :)
Pikniki są wspaniałe i rzeczywiście na świeżym powietrzu wszystko smakuje lepiej :)
Wiadomo, że na pikniku najważniejszy jest kontakt z naturą, ale nieunikniony jest nasz mały głód ;) zawsze mam przy sobie jakieś np kabanosy Maestro, pokrojone marchewki, jabłka, i duuużo wody :D