Pierwszy piknik!
 W końcu mogłam pójść na piknik! Ze swoim lubym spakowałam wałówkę, coś do picia i poszliśmy rozpasać się do niedalekiego lasku, przy rzece. Nie zjedliśmy niczego specjalnego, ale wiadomo na świeżym powietrzu to nawet woda smakuje lepiej :) Każdy z nas miał dla siebie po dwie buły (coś jak domowy hamburger) z okrągłym kotletem (no powiedzmy w miarę) z mięsa mielonego, garścią sałaty, plastrem pomidora i żółtego sera, a wszystko doprawione sosem czosnkowym. Pojedliśmy, nacieszyliśmy się słońcem (nawet komary nie były Nam straszne) i wróciliśmy do domu. Prawdziwe niedzielne rozpasanie!

4 komentarzy

  1. Kaś

    jej dawno nie byłam na takim cudownie leniwym piekniki, zawsze jakoś tak w biegu wypadają wszelkie wypady

    o, hasło na końcu reklamy – mocne :)

    reply to this message
    1. Spoongirl

      na taki piknik musiałam czekać prawie 10 miesięcy :D duża zaleta w tym, że mieszkam bardzo blisko lasku, gdzie i pobiegać można w spokoju i popiknikować ;) czasem potrzeba takiej leniwej niedzieli :)

      reply to this message
  2. Anonymous

    Wiadomo, że na pikniku najważniejszy jest kontakt z naturą, ale nieunikniony jest nasz mały głód ;) zawsze mam przy sobie jakieś np kabanosy Maestro, pokrojone marchewki, jabłka, i duuużo wody :D

    reply to this message

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *